piątek, 28 stycznia 2011

Pokonać siebie!

Kiedyś słyszałem historię o człowieku, który cierpiał na chorobę zwaną jaskrą. Cała historia miała miejsce w czasach, gdy elektryczność byłą zupełną abstrakcją. Mogę stwierdzić, że nawet ludzie nie zastanawiali się nad tym, że dzięki kawałkowi wolframu, umieszczonemu w szklanej próżni, można pisać przełomowe słowa, podczas długich wieczorów. Wyobraź sobie teraz człowieka mającego jaskrę notującego coś w półmroku kawałkiem pióra na pergaminie. Wiem, wydaje Ci się to absurdalne. Jeszcze większym cudem, jest fakt, że ten człowiek, mimo tego, że mógł pracować ok. godziny dziennie, w bólu napisał kilka tomów wspaniałych książek historycznych, czytanych do dzisiaj. Pomyślcie… czekacie cały dzień, oszczędzacie się, żeby móc poświęcić godzinę na pisanie… Coś niesamowitego (gdy pomyślę, jak czasem nie lubiłem pisać prac na polski, to jest mi trochę głupio). Jaką trzeba mieć siłę woli, pasję, zaparcie, świadomość wyższego celu, żeby tak się poświęcać dla innych, gdy samemu potrzebuje się oparcia pomocy. Mało kto wie, ale Frank Bettger, sławny handlowiec i mówca, bał się wystąpień!...  A jednak! Po serii ćwiczeń przełamał swój strach i potrafił porywać tłumy.

A wielcy przywódcy religijni państwowi i społeczni?

- Malcolm X – ofiara rasizmu
- Abraham Lincoln – wychował się w drewnianej szopce, całe życie ponosił porażki, by na koniec zostać najlepszym prezydentem USA.
- Jezus – prześladowany całe życie, by umrzeć za innych

Mimo, a może dlatego, że te osoby napotykały na swojej drodze przeszkody, potrafiły czynić wielkie rzeczy, wbrew wszystkiemu. Swoją drogą ok. 85 % ludzi, zmieniających losy świata, pochodziła bądź z biednych rodzin, byłą prześladowana na różnym tle, lub chorowała, miała zaburzenia przez które nie powinny wykonywać czynności, dzięki którym zasłynęli. A jednak pokonali problemy…
 Nie wiem czy macie świadomość tego, ale wielu biegaczy, biatlonistów, piłkarzy choruje na astmę i wiele innych chorób, przez które nie powinni uprawiać sportu. A jednak… Są wybitnymi sportowcami.
Wydech wdech…
Czasem nie jest to łatwe. Wiem coś o tym ;) W takich chwilach zastanawiam się jakim cudem zajmuje się muzyką, skoro nie potrafię (a raczej natura mi nie pozwala) mówić na bezdechu. Wkurza mnie to często, gdy pomyślę, że inni w tym czasie oddychają swobodnie, nawet się nad tym nie zastanawiając. Wkurzam się, gdy po tygodniu pracy idę na studia, zamiast odpoczywać, a po studiach czeka na mnie praca, podczas gdy ludzie na dziennych studiach myślą o zabawie, kobietach, alkoholu i czasem o nauce. Denerwuje mnie, gdy wypruwam sobie żyły, a inni obijają się, albo gdy robię coś społecznie, z chęci pomagania, a w zamian słyszę, że robię to dla władzy (ciekawe powiązanie), że coś tego mam, sieje zamęt itp. Wkurzało mnie, gdy kumple obijali się w szkole, a ja uczyłem się i starałem, po szkole pracując, gdy inni w tym czasie grali w gry, siedzieli przed TV, lub robili inne bezużyteczne rzeczy, narzekając jakie to życie nie jest złe i niesprawiedliwe. A jednak, zobaczmy co pokazał czas:
- Zdałem maturę na tyle, ile chciałem, miałem świadectwo z paskiem. Wielu znajomych nie zdało matury, lub średnio. Choć oczywiście Ci, którzy się przykładali do nauki, też zdali ją dobrze.
- Poszedłem na studia, -> dostałem stypendium za dobre wyniki w nauce. Znajomi albo się nie uczą, albo płacą za to, co ja mam za dużo niższą cenę.
- Przez to, że pracowałem po szkole na swój rachunek, poznałem trochę ludzi, dostałem dobre zlecenie, dostałem też dobre, które musiałem odrzucić. Nie muszę się martwić o pieniądze. Wielu znajomych nie ma pracy do teraz, albo pracują za kwoty poniżej minimum. Choć słuchając niektórych wywodów o domniemanych pracach, robiło mi się głupio i myślałem, jacy oni są ustawieni. Rzeczywistość zweryfikowała, kto potrafi sobie poradzić, a kto nie. Tu oczywiście też znam ludzi, którzy, tak jak mój przyjaciel poradzili sobie po szkole i żyją z pasji, czego im serdecznie gratuluję :-)
- Kształcę się i zdobywam doświadczenie zawodowe, gdy ludzie na państwowych dziennych uczelniach zdobędą tylko połowę tego co ja – wykształcenie
- Robię coś z pasji przełamując słabości i bariery, ćwicząc dyscyplinę, gospodarując czas na pożyteczne rzeczy (nie tylko dla mnie), gdy inni marnują czas, którego już nigdy nie nadrobią.
- Pomagam ludziom, gdy wiele osób niszczy coś i sieje zamęt
- Żyję! A to jest najmilsza rzecz, jaka może mnie spotkać ;-)
Dlatego cieszę się, że często mam pod górkę w życiu i tak ja dzisiaj jestem wyczerpany psychicznie, bo jak to mówi Onar: „Wiem, że to ma sens”. hehe
Każdą wadę można zamienić w zaletę, a dzięki walce, poświęceniu wytrwałości, możemy osiągnąć wszystko, a nawet więcej!
Skoro w spadku od zycia podobnie ja Kendo dostałem „zepsute płuca, które mówienie coraz częściej”, to nie przypadkowo. Też nie bez powodu jestem na wyrost ambitny, dążę do dziwnych celów i tak dalej…
Mam nadzieję, że przełamując każdego dnia swoje słabości, osiągnę swój Eden ;-) czy coś takiego :D
Może nie taki, jak David Bekcham, albo Napoleon Hill. Raczej zwykły sukces. Mieszkanie (drewniany dom), z kochającą rodziną – to jest spełnienie. Utrzymywać się ze swojej pasji, żyć prawdziwie, cieszyć się ciszą, spokojem, pijąc kawę o godzinie 12, popełniając błędy, robić gafy, ale za to Flanelowe gafy i błędy we Flanelowym świecie. Może jestem idealistą (według pewnej Pani, wymierającym gatunkiem), ale wierzę, że w każdy z nas jes architektem swojego życia i tak jak to mają architekci w zwyczaju, możemy narysować magicznym ołówkiem swoje Zycie i dążyć żeby szkic stał się rzeczywistością. A jak do tego dojść? Na pewno pomoże nam pokonanie największych wrogów – nawyków i słabości. Bo podobno „siła człowieka tkwi w jego słabościach”. Swoją drogą pisanie jest moim nałogiem, ale chyba będę go pielęgnował. A Ty w jaki sposób przełamujesz swoje bariery?
Dzisiaj, szukałem filmiku o pokonywaniu barier. Nie wiem, czy przez przypadek, ale trafiłem na coś, co mnie zmotywowało do życia. Wzruszyło jeszcze bardziej…
Oto filmik:

>



Kocham życie takie jakie mam i lekcję, które mi ono daje każdego dnia.

A tak na marginesie, od dzisiaj zaczynam walczyć z moją słabością do jedzenia czekolady w nocy hehe.

Do zobaczenia przyjaciele

Flanel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz